Pornografia w mediach


Ostatnia modyfikacja tematu:
Dział "Czytelnia"
Encyklopedia OKIEM - strona główna


Referat wygłoszony 9 listopada 1998 roku w Warszawie na sesji poświęconej pornografii,
zorganizowanej przez Centrum Kultury "Civitas Christiana".

Pornografia w mediach. Co to jest pornografia? Jaka jest definicja? W ten sposób często rozpoczynają się dyskusje. Celem tak postawionego pytania nie jest, oczywiście uzyskanie odpowiedzi lecz zamknięcie dyskusji zanim się rozpoczęła. Tak właśnie postąpił np. w kwietniu 1997 roku na sesji Rady Warszawy radny Andrzej Galimont i jego klubowi koledzy z SLD*1. Wszelkie odpowiedzi dyskredytuje się lub ośmiesza. Koronnym argumentem jest stwierdzenie, że co dla jednych jest wulgarne i obraźliwe na innych takiego wrażenia nie sprawia. Stosuje się znany powszechnie relatywizm norm żądając w imię wolności, całkowitej swobody w formułowaniu przekazów. Jeżeli czegoś nie można zdefiniować, to nie istnieje. Jeżeli nie istnieje, to nie można tego "niczego" zakazywać.

Czy rzeczywiście nie zdefiniowane zjawisko nie egzystuje w wymiarze społecznym? 12 września 1923 roku państwa skupione w Lidze Narodów, poprzedniczce Organizacji Narodów Zjednoczonych, przyjęły międzynarodową konwencję o zwalczaniu obiegu i handlu publikacjami pornograficznymi. Autorzy tej konwencji, co ciekawe, uchylili się od jakichkolwiek definicji. Nie przeszkodziło to aby, konwencję podpisały z wyjątkiem Stanów Zjednoczonych i Szwecji, wszystkie cywilizowane kraje. Na niej oparto krajowe ustawodawstwa antypornograficzne. Więcej, 12 listopada 1947 roku konwencję w całości przyjęła ONZ*2.

Jednym z sygnatariuszy była Dania. Potem, ustawą z 9 czerwca 1967 roku zmieniła swój kodeks karny wyłączając druki pornograficzne ze sfery karalności, zachowując równocześnie kryminalizację rozpowszechniania pornografii wśród młodzieży do lat 16. W ślady Danii poszła Szwecja, która choć nigdy nie podpisała genewskiej konwencji miała własne prawo antypornograficzne. Ustawa z 25 czerwca 1970 roku za karalne uznawała jedynie wystawianie w miejscu publicznym pornograficznych wizerunków w taki sposób, iż zdolne jest to wywołać ogólne zgorszenie. Nadal jednak zakazywano rozpowszechniania wśród młodzieży pism i wizerunków "wpływających na zdziczenie obyczajów i mogących sprowadzić poważne niebezpieczeństwo dla obyczajowego wychowania młodych osób". Również Niemcy i Austria w 1974 roku utrzymały ograniczenie na rozpowszechnianie pornografii wśród młodzieży*3. W każdym z tych przypadków zliberalizowano prawo, ale samo zjawisko - pornografię - zidentyfikowano i poddano regulacji.

Jak to dzieje się, że parlamenty czterech europejskich krajów, powszechnie uważanych za wzorce współczesnej demokracji, uczyniły przedmiotem ustawodawstwa coś co nie istnieje, bo nie daje się zdefiniować? Jakim sposobem orzekano i orzeka się, że jakieś materiały nie nadają się do pokazywania młodzieży? Okazuje się, że można i tamtejsze sądy nie mają kłopotu z odróżnieniem magazynu pornograficznego od albumu z fotografią artystyczną, lub podręcznika anatomii. Zwróćmy też uwagę na to, że ustawodawcy ograniczając dostęp młodzieży do pornografii, uznali tym samym szkodliwość tych treści dla młodego odbiorcy.

Ciekawe, że ludzie mający problemy z rozpoznaniem pornografii "dla dorosłych" zazwyczaj doskonale wiedzą czym jest pornografia dziecięca. Wiedzą i piętnują. Znany jest poseł SLD, działacz Urbanowskiej Niezależnej Inicjatywy Europejskiej NIE, Piotr Gadzinowski. W kwietniu 1998 roku chciał wprowadzić video-prostytutkę Dalillę na obrady sejmowej komisji rodziny w "roli" "ekspertki". W kilka miesięcy później ponowiono próbę, tym razem pod pretekstem włączenia przemysłu porno dla dorosłych do zwalczania dziecięcej pornografii. Ciekawe w jaki sposób specjaliści z tej branży określają, że fotografia rozebranej Dalili, jest np. sztuką, a zdjęcie kilkuletniej nagiej dziewczynki to pornografia?

Inny argument zwolenników "tolerancji" mówi, że pornografia jest tak stara jak ludzkość. Faktycznie, archeolodzy znajdują w jaskiniach rysunki o treściach etotycznych, znane są obsceniczne i wulgarne napisy odkryte na pompejańskich murach. W późniejszych epokach także nie brakuje podobnych przykładów. Pornografia, rzeczywiście wydaje się towarzyszyć ludzkości od wieków. Tak samo towarzyszą jej dobro i zło, miłość i nienawiść, honor i zdrada. Dzieje ludzkości to ciągłe ścieranie się tych przeciwieństw. Podobnie nasze życie w wymiarze biologicznym jest nieustanną walką między zdrowiem i chorobą. Nikt, nie życzący innym źle, nie podda się złu, nienawiści i zdradzie tylko dla tego, że są ciągle z nami. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zaprzestanie zwalczania chorób, chociaż wiadomo, że w ostatecznym rozrachunku jest to walka beznadziejna.

Pornografia rzeczywiście jest stara jak świat, ale nigdy nie była tak powszechna. Dzisiaj, po okrutnym okresie totalitaryzmu mas, żyjemy w nie mniej krwawej epoce totalitaryzmu jednostek. Ekspansywny, bo roszczący sobie prawo do uniwersalności, światopogląd demoliberalny, wspierany "filozofią" postmodernistyczną, sankcjonuje każdą niemal dewiację fizyczną i intelektualną. Każdą pod warunkiem, że antynarodowa i antyreligijna, a zwłaszcza antychrześcijańska. Dla wiary i patriotyzmu nie ma miejsca. Szerzeniu nowych prądów i postaw sprzyja niespotykane dotąd w dziejach przyśpieszenie cywilizacyjne, przejawiające się m.in. olbrzymim rozwojem środków masowego przekazu. Rozwojem ilościowym i jakościowym. W Polsce doświadczamy tego w sposób szczególny. Przypomnijmy, że jeszcze kilka lat temu mieliśmy dwa programy telewizyjne, cztery radiowe, telefoniczne rozmowy zamiejscowe udostępniała "międzymiastowa" lub "międzynarodowa", komputery były tylko w rządowych instytucjach, a prasę i książki ściśle limitowano. Teraz mamy dostęp do setek kanałów telewizyjnych i radiowych, w każdej większej miejscowości działają lokalne rozgłośnie, telefonia przewodowa i komórkowa może połączyć nas z dowolnym punktem na ziemi, internet umożliwia nieograniczoną wymianę słów i obrazów, a wydanie gazety lub książki nie stanowi żadnego problemu.

Sprzęgnięcie tych dwóch elementów: neutralnych w swej technicznej istocie mediów z zaangażowanym demoliberalizmem stworzyło wymarzone wprost warunki dla rozwoju pornografii. Cechą współczesnej gospodarki jest nie tylko zaspokajanie potrzeb konsumentów; dzisiaj producenci sami kreują nowe pragnienia. Pornografia nie jest już pokątną wytwórczością, marginesem życia społecznego; stała się istotnym elementem globalnej gospodarki i działa według jej reguł; nie ogranicza się do zaspokajania potrzeb, do dawania towaru spragnionym. Porno przemysł, tak jak producenci odzieży, kosmetyków lub żywności, sam kreuje rynek konsumentów.

Czy chodzi tylko o pieniądze. Jeśli dla jednych pornografia jest tylko sposobem zarabiania pieniędzy, czyli celem samym w sobie, to dla innych jest środkiem. Nie przypadkiem pornoeksplozja, zbiegła się z wybuchem tzw. rewolucji seksualnej, ekspansją indywidualizmu, atakiem na chrystianizm oraz totalną krytyką zastanego porządku społecznego i jego instytucji, m.in. rodziny. Przypomnijmy sobie, że w latach 70. straszono ludzkość widmem globalnego przeludnienia i głodu. Jedynym sposobem na utrzymanie dobrobytu miało być ograniczenie przyrostu naturalnego. W tym samym czasie rozlała się fala pornografii, o której wiadomo, że zniechęca "konsumentów" do zakładania rodzin i płodzenia dzieci.

Bez względu ma to czy chodzi o "masowe" zarabianie pieniędzy, czy o "masowe" sterowanie społeczeństwami, tak do jednego jak i drugiego najlepiej nadają się, jak sama nazwa wskazuje, środki masowego przekazu. Dostępność pornografii była i jest uzależniona, m.in. od techniki przekazu. O ile na początku wykonywano odręczne, niepowtarzalne rysunki i napisy, to od czasu upowszechnienia druku i technik poligraficznych łatwiej było dotrzeć do zainteresowanych, chociaż cena materiałów drukowanych była poważną barierą. Zmiana jakościowa nastąpiła w II połowie XIX wieku, wraz z udoskonaleniem fotografii, ale prawdziwy przełom dokonał się po II wojnie światowej z chwilą wejścia na rynek wysokonakładowych kolorowych magazynów. Rozluźnienie wymogów obyczajowych w latach 60.tych pozwoliło na zastosowanie tych osiągnięć technicznych do drukowania ilustrowanych magazynów pornograficznych. Fotografia zdominowała przekaz pornograficzny i to właśnie porno-fotografia wytworzyła kanon, któremu warto przyjrzeć się, gdyż daje wyobrażenie o swoistej psychologii przekazu i odbioru pornografii.

Zwróćmy uwagę, że w klasycznym kinie, nie pornograficznym lecz "normalnym", aktorzy nigdy nie spoglądają w obiektyw kamery. Złamanie tej zasady wywołałoby wrażenie, że ktoś z ekranu patrzy na nas. Zburzyłoby to iluzję celuloidowych zdarzeń, gdyby nas, ukrytych w mroku, przyłapano na podglądaniu cudzego życia. Wydaje się, że fotografia pornograficzna również powinna dążyć do pozornego niezauważania widza - a jednak jest inaczej. Na zdjęciach pokazujących stosunki płciowe modelki patrzą w obiektyw nawet wtedy, gdy muszą odwrócić się od partnerów. Mężczyźni zaś, na zdjęciach zawsze odwracają wzrok. Dlaczego?

Odbiorcami foto-pornografii są w większości mężczyźni. Spoglądając tam, gdzie nikogo być nie powinno, modelki zdradzają, że najbardziej interesuje je ten, kogo na fotografiach nie widać. W porno-magazynach komentarz do zdjęć, jeżeli w ogóle istnieje, jest nieważny. Prawdopodobieństwo i logika wydarzeń nie mają znaczenia. Tym, co rzeczywiście istotne w treści przekazu fotografii pornograficznej, jest gra spojrzeń między papierową kobietą a żywym mężczyzną-widzem. Wzrok modelki go widza na gorącym uczynku i mówi: "Wiem, że tu jesteś". Robi to jednak tylko ona chociaż może występować w otoczeniu wielu postaci. Wyrażone wzrokiem stwierdzenie: "Wiem, że tu jesteś" tworzy porozumienie pomiędzy uprawiającą seks kobietą, a obserwującym ją mężczyzną. Na tym nie koniec. Zauważenie "obecności" obserwatora można przekształcić w stwierdzenie: "Robię to, bo wiem, że tam jesteś", a jeszcze prościej: "Robię to dla ciebie".

Niewypowiedziany komunikat: "Robię to dla ciebie", to klucz do siły oddziaływania pornografii. Pornografia - obojętnie czy posługująca się słowem czy obrazem - zdaje relację z aktu seksualnego, a więc czynności, ale jest adresowana do osób bezczynnych. Odbiorca nie jest jednak całkowicie bierny i samotny, gdyż pozostaje w kontakcie wzrokowym z bohaterką widowiska zapewniającą go: "Robię to dla ciebie". Stąd wniosek oglądającego: "Jeżeli robi to dla mnie, to robi to przeze mnie. Mimo, że oddalona ode mnie, uznaje moją dominację i podporządkowuje się mojej woli"*4.

Fotografia pornograficzna prezentowana w kolorowych magazynach odgrywała i nadal odgrywa znaczącą rolę w oddziaływaniu na odbiorców. Główną przyczyną, jest oczywiście jakość poligraficzna wydawnictw, niska cena i idąca za tym dostępność.

Obok fotografii rozwijał się inny rodzaj pornografii, chronologicznie wcześniejszy, w pewnym sensie nawiązujący do "pierwotnej" pornografii rysunkowej, czyli komiks. Współcześnie, kiedy mówimy o kulturze masowej, mamy na myśli przede wszystkim telewizję, nie pamiętając, że to właśnie komiks był pierwszym masowym nośnikiem wizualnym. W znanej nam formie rozwinął się w Stanach Zjednoczonych i tam też odgrywał największą rolę. Upowszechnienie telewizji ograniczyło popularność i wpływy komiksu. Po II wojnie światowej obrazki "z dymkami" dialogów trafiły do Europy i choć w mniejszym stopniu, również odegrały znaczącą rolę w kształtowaniu zbiorowej wyobraźni.

Główny nurt amerykańskiego komiksu to historyjki przedstawiające zabawne postaci podobne do bohaterów burlesek kina niemego lub też robione "na poważnie" dreszczowce osadzone w konwencji westernu, czarnego kryminału lub fantastyki. Jedne jak i drugie, drukowane w codziennej prasie lub specjalnych magazynach, przestrzegały panującej wtedy pruderyjnej konwencji i unikały erotycznych aluzji.

Równolegle funkcjonował znany nam i w Polsce drugi obieg. Zajmował się, alternatywnym, oficjalnie nie dostępnym przekazem. Tyle tylko, że o ile nas interesowali pisarze emigracyjni, w Ameryce drugi obieg przedstawiał sparodiowane wersje erotycznych przygód najpopularniejszych komiksowych postaci; Dick Tracy przedkładał łóżkowe zabawy z ochoczymi dziewczętami nad uganianie się za wrogiem publicznym Johnem Dillingerem, a Supermen paradował bez majtek demonstrując ściśle dotąd skrywane przyrodzenie. II wojna światowa spowodowała zmniejszenie rygorów moralnych wobec legalnych komiksów. Cenzura przymykała oko na rysunki roznegliżowanych dziewcząt i erotyczne aluzje zamieszczane w opowieściach dla żołnierzy.

Komiks pornograficzny w drugoobiegowej formie przeżył ponowną młodość w latach 60. i 70. na fali kontrkulturowej kontestacji. Komiks undergroundowy czyli podziemny, przedstawiał nowy, satyryczny obraz społeczeństwa. Kontrkultura zawierała mieszaninę marksizmu, trockizmu, maoizmu, froydyzmu, feminizmu i wszelkich innych wrogich Zachodowi "izmów". Nic dziwnego, że treścią tych obrazkowych historyjek była walka klas, rasistowskie uprzedzenia, minoginizm i nietolerancja. Nie mogło też obyć się bez nieodłącznej kontrkulturze rewolucji seksualnej. Komiks undergroundowy zaatakował bezpośrednio wszelkie obyczajowe tabu, tworząc obrazy pełne seksu, zboczeń, przemocy i szargania świętości.

Nasycenie komiksu podziemnego ostrą, nierzadko perwersyjną erotyką stawia pod znakiem zapytania problem czy chodziło o pornografię jako narzędzie propagandy czy też propagandę pornografii. Widać to na przykładzie komiksów dla pederastów. Pierwsze tego typu wydawnictwa pojawiły się w II połowie lat 60. Rysowali je na tyle utalentowaniu twórcy, że ze względów artystyczno-estetycznych zainteresowało się tą formą szersze grono odbiorców niż tylko środowiska homoseksualistów. Uważa się, że komiksowa pornografia dla pederastów odegrała znaczącą rolę w zmianie image wśród nich samych. Wcześniej wielu homoseksualistów uważało, że powinni ukrywać swe skłonności i zachowywać się jak kobiety. Pod wpływem undergroundowych obrazkowych historyjek mogli utożsamiać swoją dewiację z umięśnionym ciałem, opalenizną, skórzanymi kurtkami i oficerkami - w ich mniemaniu symbolami męskości.

W podobnych celach historyjki obrazkowe wykorzystywały feministki, których bohaterki, z każdym nowym stosunkiem, niekoniecznie z mężczyzną, zdobywały coraz więcej wolności. Ciekawe, że prawie zawsze akcja tych opowieści toczyła się w świecie dalekiej przyszłości, bardzo rzadko zaś w świecie rzeczywistym. Nie wiadomo jak to interpretować: jako niewiarę we własne siły do zmiany świata, który nie podobał im się czy też nadzieję, że w przyszłości jakoś to będzie, oczywiście lepiej*5.

Siła obrazu jako środka przekazu kryje się w syntetyczności i sugestywności. Literacki opis przyrody, powszechnie znana zmora uczniów przegryzających się przez szkolne lektury, można zastąpić kawałkiem pomalowanego płótna lub zadrukowanego papieru. Jeszcze mocniej oddziałują ruchome obrazy. Niedawno obchodziliśmy stulecie kina. Podobnie jak fotografię, od samego początku istnienia wykorzystuje się film do przekazu pornografii. Z początku była to rozrywka ekskluzywna, gdyż taśmy i aparatura drogo kosztowały, a na publiczne projekcje nie pozwalało prawo. Rewolucja seksualna i liberalizacja ustawodawstwa zmieniły sytuację dając przyzwolenie na otwieranie porno-kin. Nadal jednak film pornograficzny nie był powszechnie dostępny choćby z powodu obowiązującego limitu wieku dla widzów. Ponadto porno-kinoman był skazany na towarzystwo innych odbiorców, co niektórym przeszkadzało w kontemplacji "dzieła".

Właściwy przełom nastąpił w 1975 roku kiedy SONY wprowadził na rynek magnetowid. Porno producenci natychmiast zrozumieli jakie zyski może przynieść posiadanie w domu własnego kina. Od tamtego czasu zwielokrotnili dochody do miliardów dolarów. Szacuje się, że 60% amerykańskiego rynku taśm video stanowią kasety dla dorosłych*6. Ostatnimi czasy wyrósł im konkurent: amatorska pornografia. Odbiorców już nie satysfakcjonuje oglądanie seksu w wykonaniu zawodowych porno "aktorek". Bardziej ekscytujące jest przyglądanie się "naturszczykom", którzy mogą okazać się naszymi sąsiadami, znajomymi, przyjaciółmi. Czas biegnie jednak nieubłaganie i to co wczoraj było modne dzisiaj już jest nudne. Obecnie dużym wzięciem cieszy się pornografia w wykonaniu inaczej sprawnych, czyli kalek. Seks bezrękich i beznogich gwarantuje podobno niepowtarzalne doznania.

Pornografia podąża za duchem czasów również jako sektor gospodarki. Uniwersalność treści, wobec drugorzędnego znaczenia wypowiedzi słownych, umożliwia swobodny przepływ ponad granicami państw. Filmowy przemysł porno powinien trafić do podręczników ekonomii jako przykład adaptacji do wymogów liberalnej gospodarki globalnej.

Bliska filmowi jest pornografia w muzyce. Bliska, gdyż współcześnie ważnym nośnikiem dźwięków mających podobno spełniać funkcję rozrywkową, jest teledysk. Warstwa werbalna i wizualna tej formy często jest przesycona przemocą i erotyzmem na pograniczu pornografii. Pamiętajmy, że głównym odbiorcą video clipów jest młodzież.

W pobliżu pornografii oscyluje czasem inna "sztuka" wizualna (sztuka w cudzysłowie), mianowicie reklama. W zależności od wyrafinowania kultury narodowej mamy do czynienia z cienkimi aluzjami erotycznymi np. w reklamie francuskiej lub dosadną rąbanką preferowaną przez Szwedów. Tak czy inaczej, seks jest najczęściej chyba wykorzystywanym argumentem promocyjnym. Wiadomo, że nic tak dobrze nie zareklamuje cadillaca jak skąpo odziana biuściasta blondyna leniwie przeciągająca się na wypolerowanej masce. Smrodobójcze zalety dezodorantu trudno przedstawić na odległość, ale perspektywie zgwałcenia przez tłum podnieconych kobiet nie oprze się żaden mężczyzna. Gdyby chodziło wyłącznie o mniej lub bardziej dowcipne filmiki, nie warto byłoby poświęcać temu uwagi. Problem w tym, że reklama działa głębiej niż tylko na decyzje w jakim proszku prać bieliznę czy jakie pampersy założyć.

W 1995 roku przeprowadzono eksperyment. Trzem grupom widzów pokazywano reklamy takich samych produktów (samochodów, żywności, alkoholi i innych). I grupa oglądała filmy, na których pokazywano tylko towary; II grupa widziała reklamy identycznych produktów lecz promowane przez kobiety zachowujące się jak typowe feministki; III grupie pokazano znowu te same przedmioty lecz do ich nabycia zachęcały przedstawione jako obie

kty seksualne kobiety-kociaki. Po zakończeni projekcji uczestnicy eksperymentu wypowiadali się na temat stosunku do przemocy w seksie. Oceniali takie np. stwierdzenia: "Każda zdrowa kobieta może oprzeć się gwałcicielowi, jeśli tylko chce" albo "Czasem jedynym sposobem skłonienia zimnej kobiety do seksu jest użycie wobec niej siły". Jaki był wynik? Okazało się, że u mężczyzn z III grupy, tuż po obejrzeniu przesyconych erotyzmem reklam z udziałem roznegliżowanych kobiet, nastąpił wzrost akceptacji dla przemocy seksualnej*7. Reklama więc to nie tylko źródło informacji, jak twierdzi lobby reklamowe, ale także czynnik kształtujący postawy.

Uważam, choć jest to tylko przeświadczenie, że zalanie telewizji, reklamami środków higieny osobistej, sugerującymi, że kobiety bez przerwy wydzielają smarki, pot, krew menstruacyjną, radośnie podcierają się oraz golą nogi i nie tylko nogi, nie pozostaje bez związku z dewiacjami homoseksualnymi.

Mówimy o wykorzystywaniu w pornografii zdobyczy techniki, a często nie zwracamy dotąd uwagi na urządzenie, które towarzysz nam od blisko stu lat - telefon. Faktem jest, że czekał na to wyjątkowo długo. Dopiero niedawno upowszechniły się gorące linie. Pamiętając o ogromnej sugestywności pornografii wizualnej, nie powinniśmy lekceważyć seks telefonów. Szczególnie niebezpieczne są dla dzieci, którym jest łatwo kontaktować się z party-line bez wiedzy rodziców. Dowiedziono, że perwersyjne i obsceniczne treści na długo pozostają im w pamięci*8.

Często również rodzice nie zdają sobie sprawy jak pociechy wykorzystują komputer. To najnowsze narzędzie końca XX wieku, przez niektórych rodziców uważane za świetny pomysł na załatwienie problemu czym zająć dziecko, jak każdy martwy przedmiot może być dowolnie wykorzystane. Jako urządzenie autonomiczne, komputer może posłużyć do odtwarzania z CD-romów, fotografii i filmów pornograficznych (do nabycia w każdym większym sklepie informatycznym za ok. 30 złotych). Mamy tu do czynienia z możliwością połączenia pornograficznego czasopisma i filmu. Wchodzący na rynek standard zapisu DVD, siedmiokrotnie pojemniejszy niż dotychczasowe CD-romy, umożliwi wyświetlanie na komputerowym monitorze filmów pełnometrażowych.

Komputer w pełni ujawnia swoje możliwości pracując w internecie. Ogólnoświatowa sieć komputerowa praktycznie natychmiast stała się miejscem eksponowania pornografii. Pornografia sieciowa jest najdynamiczniej rozwijającym się fragmentem internetu i jednym z najbardziej dochodowym, podczas gdy, paradoksalnie, internetowe informacje z branży komputerowej, czyli narzędzi niezbędnych do istnienia sieci, nie przynoszą zysku. Potentatem w branży cyberseksu jest 24.letni Seth Warshawski. W 1997 roku jego firma miała obrót 20 mln $, trzy razy więcej niż rok wcześniej. Obok "tradycyjnych" kolekcji zdjęć, filmów i ogłoszeń Warshawski oferuje internetowy streaptease na żywo. Za pół godziny abonent płaci 50$ z czego 10$ dostaje rozbierająca się dziewczyna, a reszta trafia do kieszeni pomysłowego ...rodaka. Stać go na zatrudnianie najlepszych programistów, wyprzedzających stosowane dotąd techniki komputerowe. W przyszłości Seth Warshawski chce zrobić kolejny interes, tym razem na integracji internetu i telewizji*9. Prognozy wskazują, że w tym kierunku pójdzie rozwój informatyki i środków przekazu.

W szerokiej internetowej ofercie wielkim powodzeniem cieszą się erotyczne grupy dyskusyjne. Ich użytkownicy twierdzą, że tylko w ten sposób mogą otwarcie mówić o swoich emocjach, uprawiać swoisty bezpieczny seks wolny od niebezpieczeństwa przenoszenia drogą płciową chorób, przeżywają "odlotowe" przygody i intrygujące doświadczenia towarzyskie, dzięki czemu wzrasta ich świadomość seksualna*10. Dyskutuje się więc o sadomasochizmie, współżyciu ze zwierzętami, fetyszyzmie, skłonności do przedmiotów z futra, uprawianiu seksu z obuwiem lub arbuzem i wielu innych aspektach życia, o których internauci, skrępowani fałszywą, "mieszczańską moralnością", nie mieli dotąd okazji pomówić. Wielka jest intensywność tych kontaktów. Na zamieszczone listy można w ciągu dwóch tygodni otrzymać po 100, 200 a nawet 400 odpowiedzi. W najbardziej aktywnej grupie pederastów nawet 1500. Zauważono, że właśnie homoseksualni pedofile coraz częściej próbują wykorzysta zainteresowanie dzieci i młodzieży internetem i komputerami do nawiązywania znajomości.

Internetowe romanse spragnionych uczuć i wrażeń heteroseksualnych osobników, także są ryzykowne i często kończą się rozczarowaniem, kiedy okazuje się, że zamiast ponętnej kobiety po drugiej stronie kabla znajduje się mężczyzna. Trudno, aby było inaczej skoro mężczyźni stanowią ponad 80% gości sieciowych barów dla samotnych.

Stwierdzono, że wiele opisywanych w internecie przeżyć to kłamstwa i fantazje. Fachowcy przestrzegają, że anonimowość i bezpieczeństwo wirtualnego kontaktu, jak każda pornografia, nakręca spiralę poszukiwań coraz to bardziej wyuzdanych nowości. I tak, internetowy cyberseks staje się niebezpiecznym, burzącym psychiczną równowagę afrodyzjakiem*11.

Mimo oczywistych dowodów szkodliwości, próby ograniczenia sieciowej pornografii napotykają, podobnie jak w odniesieniu do innych form przekazu, nieprzekraczalną barierę wzniesioną przez demototalistów. Troskę o dobro społeczne i wychowanie dzieci składa się na ołtarzu bożka wolności słowa. Jakże fałszywe to bóstwo i jak nieszczerzy jego kapłani. Koronnym argumentem w dyskusji nad cenzurą obyczajową, pomijając sprawę definicji pornografii, jest obawa, że zabraniając swobody wypowiedzi w jednej kwestii uczyni się precedens do jej dalszego ograniczania np. w sferze politycznej. Ciekawe, że o ile dla strażników wolności nie ma przekonywujących dowodów na szkodliwość pornografii i idącą za tym konieczność jej zwalczania, bez kłopotu rozpoznają zło w nazistowskich filmach antyżydowskich; karykatura pejsatego Żyda źle wpływa na odbiorcę, ale widok stosunku analnego już nie; Leni Rifenshtal nie, Larry Flynt tak; stowarzyszenia pederastów to chluba demokratycznego społeczeństwa, organizacje narodowosocjalistyczne to mroczny margines.

Po raz kolejny obywatele tzw. wolnego świata zostali zdradzeni przez wybranych przez siebie przedstawicieli. Państwa, które jak nigdy w dziejach, obłupiają obywateli podatkami uchylają się od podstawowych obowiązków, a nawet promują dewiację. Mimo płacenia gigantycznego haraczu stajemy przed koniecznością samodzielnej troski o moralność i wychowanie. Jak dalece świat zwariował niech świadczy przykład z nieodległej Francji. "Gazeta Wyborcza" z 21-22 marca 1998 roku podaje:

"Szokującą kampanię przeciwko AIDS rozpoczęła we Francji stacja Canal+. Na jej zlecenie powstaje seria uświadamiających filmów pornograficznych. Przedsięwzięcie jest współfinansowane przez rząd.

Filmy są krótkie, ale pikantne. Do ich produkcji Canal+ zaprosił pięciu młodych reżyserów, którym na kilku kartkach papieru wręczył opis tego, co powinni przekazać telewidzom. I tak Lucile Hadzihalilovic, która niegdy przedtem nie kręciła pornosa, miała zobrazować konieczność zmiany prezerwatywy w trakcie stosunku seksualnego z kilkoma partnerkami naraz. Hadzihalilovic wywiązała się z zadania, angażując zawodowe aktorki i aktorów porno*12"

Żeby było weselej Gazeta Wyborcza dodaje, że umowę między ministerstwem zdrowia a Canal+ podpisano za kadencji prawicowego rządu Alaina Juppe. Przypominam, że mówimy o tym samym Canal+, który w Polsce niedawno wyemitował film pornograficzny, a obecnie współtworzy polską telewizję cyfrową.

Trwa proces integracji Polski ze strukturami zachodniej Europy. Przebiega w duchu maksymalnego ujednolicenia. Nie ma jednak wątpliwości, że stosowanie tak rozumianych norm wolności jest dla Polaków nie do przyjęcia.

Przypisy

  1. "Fus", Rada porno nierada, Gazeta Wyborcza. Gazeta Stołeczna, nr 82, 1997-04-08.
  2. Jakubski Krzysztof Jan, Rozpowszechnianie pornografii w sieci komputerowej "Internet", Prokuratura i prawo, 1997, nr 7-8, s. 45.
  3. Ibidem, s. 45-46.
  4. Szczegółowa analiza relacji między "nadawcą" a "odbiorcą" w fotografii pornograficznej w: Szyłak Jerzy, Komiks i okolice pornografii. O seksualnych stereotypach w kulturze masowej, Wydawnictwo AKIA, Gdańsk 1996, s. 9-16.
  5. Więcej informacji na temat pornografii w komiksach w cytowanej wyżej pracy Jerzego Szyłaka, Komiks i okolice pornografii.
  6. Bienias Tomasz, Piersi na czele rewolucji. Internet. Najlepiej sprzedaje się seks, Gazeta Wyborcza, Komputer i biuro, nr 7, dodatek do Gazety Katowickiej, nr 40, 1998-02-17, s. 6.
  7. Doliński Dariusz, Psychologia reklamy, Agencja Reklamowa "AIDA" s.c., Wrocław 1998, s. 145,
  8. Cline Victor B., Skutki pornografii. Dowody eksperymentalne i kliniczne, Towarzystwo Odpowiedzialnego Rodzicielstwa, Oddział w Gdańsku, Human Life International - Europa, Gdańsk 1996, s. 37-39.
  9. Bienias Tomasz, Piersi na czele rewolucji. Internet. Najlepiej sprzedaje się seks,1Gazeta Wyborcza, Komputer i biuro, nr 7, dodatek do Gazety Katowickiej, nr 40, 1998-02-17, s. 6.
  10. Piszczek, Radosław, Seks w sieci, Aktualności telewizyjne, nr 7/1998, s. 78.
  11. Tamosaitis Nancy, Seks w internecie, Wydawnictwo MIKOM, Warszawa 1998.
  12. Gdy panstwo wspiera pornografię, Gazeta Wyborcza, 1998-03-21/22, nr 68, s. 6.

 

JACEK ZIELIŃSKI
OŚRODEK STUDIÓW NAD KULTURĄ MASOWĄ
KATOLICKIEGO STOWARZYSZENIA "CIVITAS CHRISTIANA"